Rozważanie na niedzielę, 5 lipca 2015

Oczy nasze są zwrócone do Ciebie, Panie, dopóki się nie zmiłujesz nad nami (Ps 123, 2)

Dzisiejsze czytania pomagają zastanowić się nad poważnymi następstwami odrzucenia słowa Bożego i nad obowiązkiem przyjęcia go nawet wówczas, kiedy je podają posłańcy prości i skromni.

Pierwsze czytanie (Ez 2, 2-5) przypomina niedowiarstwo synów Izraela wobec proroka obowiązanego głosić zburzenie Jerozolimy jako karę za ich grzechy. Bóg zna zatwardziałość tego ludu „o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach” (tamże 4), który od dawna buntował się przeciw Niemu, mimo to posyła Ezechiela: „Oni czy usłuchają, czy nie — są bowiem ludem opornym — przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich” (5). Oto słowa, które ukazują, jak wstrętny jest w oczach Boga bunt, który tak zatwardza serce, iż staje się nieczułe na jakiekolwiek wezwania. Bóg jednak nie przestaje oświecać, napominać przez swoich proroków; lecz właśnie ich obecność i ich napomnienia zwiększają grzech tego, kto trwa w niedowiarstwie. Fakt ten, nie odosobniony, powtarza się nieustannie w historii, nawet kiedy Bóg posyła ludziom nie proroka, lecz swojego Boskiego Syna. „Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11).

To właśnie zdarzyło się w Nazarecie (ewangelia z dnia: Mk 6, 1-6), gdy Jezus przyszedł do synagogi nauczać. Nazaret był Jego domem, ojczyzną, gdzie żył od dzieciństwa, gdzie miał krewnych i był dobrze znany; to powinno było uczynić Jego nauczanie łatwiejszym niż gdzie indziej, a tymczasem stało się wręcz inaczej. Kiedy minęło pierwsze zdumienie wobec Jego mądrości i cudów, niewierni Nazaretańczycy odrzucają Go: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi…? I powątpiewali o Nim” (tamże 3). Ukryta pycha, nędzna i głupia, przeszkodziła im przypuścić, aby ktoś podobny do nich, wzrastając w ich oczach i wykonując pokorny zawód, mógł być prorokiem, owszem, wprost Mesjaszem, Synem Boga. Skromność i pokora Jezusa są kamieniem zgorszenia, o który się potykają, zamykając dla wiary. A Jezus zauważa ze smutkiem: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony” (tamże 4). Niedowiarstwo Jego ziomków przeszkadza Mu czynić w ojczyźnie wielkie cuda, jakich dokona gdzie indziej. Bóg bowiem używa swojej wszechmocy tylko na pożytek tych, którzy wierzą. Ktoś jednak — a prawdopodobnie spośród najbiedniejszych — musiał uwierzyć również w Nazarecie, Marek bowiem zauważa: „jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich” (tamże 5). Dowodzi to, że Jezus jest zawsze gotowy zbawić tego, kto przyjmuje Go jako Zbawiciela.

Drugie czytanie (2 Kor 12, 7-10) wiąże się z tematem innych czytań o tyle, że poprzez wyznanie św. Pawła kreśli wzór postępowania proroka, apostoła. Chociaż posłany przez Boga i obdarzony szczególnymi łaskami, prorok winien pamiętać, że nie przestaje być człowiekiem słabym jak inni. Paweł, świadomy otrzymanego „ogromu objawień”, przyjmował z pokorą ten „oścień dla ciała” — może chorobę lub pokusę czy też utrapienia apostolskie — jakie Bóg zesłał na niego, aby się nie wynosił (tamże 7). Podobnych „ościeni” nie brak nikomu, apostoł zaś właśnie dzięki nim winien zdobyć większą pokorę i ufność w Bogu: „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa” (tamże 9). Owszem, zamiast zniechęcać się trudnościami, na jakie napotyka, powinien przyjąć je jako nieodzowny składnik swojego posłannictwa: „Mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, uciskach, z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (tamże 10).

– Do Ciebie wznoszę me oczy, Panie, który mieszkasz w niebie. Oto jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów i jak oczy służącej na ręce jej pani, tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu, dopóki się nie zmiłuje nad nami (Psalm 123, 1-2).

– O Panie, oświeć nas światłem wiary rozpraszając ciemności tego świata. Uczyń nas dziećmi swojej łaski, których potępiło prawo.
Przyszedłeś na świat, aby wykonać sąd, na mocy którego ci, którzy nie widzą, są wezwani, aby przejrzeli, a ci, którzy widzą, staną się ślepymi. Ten, kto wyznaje ciemności własnych błędów, otrzymuje światło wieczne i zostaje uwolniony od cieni grzechu. Ci, którzy się chełpią własnymi zasługami, okryci w swoją pychę i niesprawiedliwość nie troszczą się, aby zwrócić się do ciebie, Boskiego Lekarza, który może ich zbawić; do Ciebie, o Jezu, Ty bowiem powiedziałeś: „Ja jestem bramą, przez którą się idzie do Ojca”.

Przyjdź więc do nas, o Jezu, do nas, modlących się w Twojej świątyni; uzdrów nas wszystkich. Odkrywamy nasze rany przed Twoim Majestatem; ulecz nasze słabości. Przyjdź nam na pomoc, jak przyobiecałeś tym, którzy Cię proszą. Ty bowiem powołałeś nas z nicości. Przygotuj lekarstwo i dotknij oczu naszego serca i naszego ciała, aby nasza ślepota nie sprowadziła nas w ciemności błędu. Obmywamy Twoje stopy naszymi łzami; nie gardź naszym upokorzeniem. O dobry Jezu, nie chcemy już oddalać się od Twoich śladów, Ty przyszedłeś do nas w pokorze. Słuchaj modlitwy nas wszystkich: rozprosz ciemności naszych grzechów; daj nam łaskę oglądania chwały Twojego oblicza w szczęśliwości wiecznego pokoju (zob. Prieres eucharistigues… 90).

O. Gabriel od św. Marii Magdaleny, karmelita bosy
Żyć Bogiem, t. II, str. 361